Fall Out Boy - Thnks fr th Mmrs
Gromee - Without You (Audio) ft. Lukas Meijer
(Tym razem dwie pieśni, bo jest Sylwester, wiecie szaleństwo... taaak... Pierwsza to po prostu coś pięknego, typowy FOB, a druga taki Polski akcent, mimo że piosenka po angielsku i śpiewana przez jakiegoś nieznanego Lukasa, który zapewne jest Niemcem, ale muzyka jest polska-Gromee, czyli Andrzej Gromala- Gromee brzmi bardziej efektownie xd)
(Wiktoria)
*teraźniejszość*
Dobrze
pamiętam dzień, w którym poznałam Marco, to zabawne jak jedna
osoba może zmienić twoje życie w błyskawicznym czasie. Kiedyś
byłam zwykłą dziewczyną, może i siostrą piłkarza, ale takiego
którego wiele osób nawet nie zna. Teraz jestem żoną piłkarza,
którego zna cały świat. Najlepsze są momenty kiedy nagle w
jakiejś gazecie pojawi się moje zdjęcie z nim i ci dziennikarze
zastanawiają się kim ja jestem. Są tak spostrzegawczy, że nie
umieją zauważyć obrączki na jego palcu... Szczęście to dziwny
stan, na który czasem jest trudno trafić, a mi przyszło ono tak po
po prostu. To dziwne, bo niektórzy wciąż za tym gonią i często
przegrywają walkę z bezlitosnym losem, a ja wygrałam szczęście
na loterii. Nie wiem czy na to wszystko zasługuję, ale jestem chyba
najszczęśliwszą kobietą na świecie. Patrząc na jego
uśmiechniętą twarz, wiem że on jest tym jedynym na całe życie i
to jest najpiękniejsze. Znalazłam tego swojego w gwiazdach zapisanego księcia z bajki...
(Basia)
*2 lata wcześniej*
Zawiodłam się, tak bardzo się zawiodłam...
Byłam z Thi i na początku myślałam, że jest najwspanialszym
mężczyzną na świecie. Zdawał się być tym jedynym, ale to było zbyt idealne. W końcu nadszedł ten bardzo spodziewany moment, w którym on po miesiącu tego aż za bardzo cudownego związku powiedział jedną rzecz, zresztą prawdziwą. "Nie widzę dla nas przyszłości"- powiedział, a ja mimo że czułam to samo, byłam załamana. Kochałam go, nic dziwnego... Postanowiłam wtedy wrócić,
a
właściwie to może i nawet uciec do Norwegii. Kontakt z
dziewczynami się urwał, a zwłaszcza z Justyną, która chyba po
próbie zaręczyn Mario, zupełnie odcięła się od swojego świata. Ja w
sumie robię to samo, tylko nieco mądrzej... Wracam do Norwegii i wchodzę do mojego domu
z płaczem i pociesza mnie Johann. Wtedy pierwszy raz w życiu zobaczyłam
w nim coś więcej niż przyjaciela i tak zaczął się nowy rozdział w moim życiu...
*teraźniejszość*
Gdy
na wyświetlaczu mojej komórki zobaczyłam numer Justyny byłam prze szczęśliwa, a po chwili, gdy już wiedziałam o co chodzi
przepełniała mnie euforia... Jutro lecę do Monachium by spotkać
się z dziewczynami. Tak dawno nie rozmawiałyśmy o różnych
głupotach. Strasznie mi tego brakowało. Do tej pory nawet nie wiedziałam jak bardzo...
(Justyna)
*SEN*
Biegnę
ulicą i pada ulewny deszcz, w oddali widzę Mario z tą kobietą.
Obok mnie przebiegają tłumy ludzi, ale mam wrażenie, że jestem tu
tylko ja, on, ona i mój ból, który powinien już minąć, ale
wcale nie minął... Budzę się. Patrzę na zegarek- 4 rano.
Dlaczego on mnie wciąż dręczy? Przecież już dawno wybiłam sobie
go z głowy, albo tylko wmawiałam sobie, że już go nie kocham. Nie
wiem czemu wtedy powiedziałam „NIE”. Do koła mnie było wtedy
tyle problemów, a jednym z nich był właśnie on i nagle nie
wiadomo skąd wyskoczył z tymi zaręczynami. Nie zdziwię się gdyby
to był pomysł Marco i Wiktorii... Nie mogę sobie ciągle zawracać
nim głowy, bo nigdy o nim nie zapomnę. Próbuję zasnąć, ale nie
mogę. Nie chcąc myślę znów o tym wszystkim. Czy ja go właściwie
kocham? Chyba nie do końca... Muszę kogoś poznać i wtedy nie będę
miała już wątpliwości, albo będą jeszcze większe. Myślałam i
myślałam, a w końcu moje rozmyślania przerwał mi budzik
nastawiony na godzinę ósmą... Dziś przyjeżdża Basia. Ciekawe co
u niej? Może on ma więcej szczęścia niż ja...
(Basia)
Gdy
leciałam samolotem, jak zawsze czytałam. Byłam na tyle
podekscytowana moim spotkaniem z dziewczynami, że czytając prawie
nic nie rozumiałam, bo za bardzo się na tym nie skupiałam.
Odłożyłam, więc książkę i podziwiałam widok rozpościerający
się za oknem samolotu. Z góry to wszystko jest takie małe, a w
rzeczywistości często jest ogromne... Zaczynam się bawić
bransoletką od Johanna i zastanawiam się nad tym co przez te 2 lata
pozmieniało się u dziewczyn, bo u mnie dość sporo. Nawet nie
chodzi o to, że jestem z Johannem, ale o to, że w Polsce jestem
minimum parę razy w miesiącu. Kilka razy byłam nawet z Johannem,
ale było z tym sporo problemów, bo angielski mojej mamy jest na
niskim poziomie i trudno było im się dogadać. Pełniłam, więc
funkcję pośrednika między Johannem i moją mamą. Maciek jak zawsze
się ze mnie śmiał, a Kuba mu towarzyszył. Cóż takich już mam
braci, ale bardzo ich kocham...
(Justyna)
Siedziałam
na swoim łóżku i z nudów bawiłam się włosami, gdy nagle do
pokoju wszedł mój brat i dał mi jakąś małą karteczkę. Byłam strasznie zdziwiona tą sytuacją, bo moje nawet najśmielsze oczekiwania nie zgadzały się z tym co rzeczywiście było na tej kartce...
- Co
to?- spytałam, a on się uśmiechnął, tym swoim zabójczym uśmiechem Roberta Lewandowskiego. - Przeczytaj...- powiedział i wyszedł, czym "rozwiał" po moich pokoju tajemniczą mgłę...
Otworzyłam
karteczkę i zobaczyłam dwa zdania napisane bardzo ładnym pismem po niemiecku.
„Pamiętasz jak na weselu mnie przytuliłaś? Dlaczego to
zrobiłaś?” Co jak co, ale refleks to on ma świetny, ale teraz
przynajmniej wiem, że Ania miała rację. Julian mnie nie
nienawidzi. Nie wiem czemu, ale się cieszę...
- Robert!-
wołam mojego braciszka, a to co zaraz powiem "zniszczy" i rozśmieszy nawet
mnie. - TAK?- jego głos zdradza, że wie o co poproszę, on już wszystko wie...
-Daj mi numer do Juliana...
Dał
mi go i oczywiście się śmiał, a ja zgromiłam go wzrokiem i napisałam pierwszego i pewnie nie pierwszego SMS'a do niejakiego Juliana Draxlera:
-Cześć.
Dlaczego nie spytałeś wcześniej?
Czekałam (bardzo zniecierpliwiona)
ok. pięciu minut i zobaczyłam odpowiedź:
-Myślałem,
że jesteś z Mario...
-A
jakie to ma znaczenie?
-Wiesz
o co mi chodzi...
-Wtedy, po prostu żałowałam,
że kocham kogoś takiego jak on, a nie umiałam docenić ciebie.
-A
teraz?
W
momencie, gdy już miałam odpisać do pokoju nagle wbiegła Basia, a
ja przestraszona upuściłam telefon na podłogę. Ekran pękł, a
telefon nie chciał się włączyć. Miałam mieszane uczucia z
jednej strony cieszyłam się, że widzę Basię, a z drugiej
wiedziałam co Julian może pomyśleć. To wygląda tak jakbym bawiła
się jego uczuciami, a tak nie jest...
- Przepraszam...-
mówi Basia. - W sumie to nawet nie chodzi mi o telefon...- mówię i wewnętrznie czuje bardzo dziwne lecz przyjemne uczucie.
- A o co?
- Chodźmy
już na spotkanie...- mistrzostwo zmiany tematu. Uczyłam się od brata, a on jest w tym naprawdę dobry.
- Ej!
Powiem ci, że ładnie mnie przywitałaś...- i w tym momencie
rzuciłam się na nią z radości tak gwałtownie, że aż się
wywaliła.
Weszłam
do pokoju mojego brata, żeby powiedzieć mu, że wychodzę .
Zastałam tam również Marco i Juliana z telefonem w ręce. Wiele
rzeczy mogłam sobie wtedy pomyśleć, ale do mojej głowy przyszło
tylko to, że to wszystko to jakieś jaja... A ja bałam się, gdy
zepsuł mi się telefon, że pomyśli, że się nim bawię!!! Po
prostu wyszłam, wsiadłam do samochodu, w którym siedziała już Basia i zaczęłam jechać bardzo
szybko.
- Zwolnij.-
mówi Basia. - Co się stało?- jak można się domyślić nic nie odpowiedziałam i jeszcze bardziej przyspieszyłam.
- Zwolnij!!
Nie
zwolniłam i uderzyłam w drzewo z dużą siłą. Co dalej? Czarna
dziura...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz