środa, 3 stycznia 2018

Rozdział IX, czyli kropka nad i

Robin Schulz - Shed A Light

(Ta pieśń tak bardzo tu pasuję... tak bardzo <3) 

(Justyna)    

Nie zwolniłam i uderzyłam w drzewo z dużą siłą. Co dalej? Czarna dziura...

***
Wpadam w bardzo dziwny stan i trudno mi określić, czy jest to rzeczywistość czy sen. Nie mam nawet pewności czy jeszcze w ogóle żyję. Widzę tego idiotę MARIO, który błyskawicznie zmienia się w Juliana i tak w kółko. To tak bardzo realne, że to musi być sen i to bardzo męczący. Później po mojej głowie "biega" mnóstwo obrazów w tym samym czasie, co za chwilę sprawi, że mój mózg pęknie. W końcu ta chora karuzela na szczęście się kończy i widzę po prostu Juliana i wtedy się budzę... Otwieram oczy i zastanawiam się gdzie jestem. Drogą dedukcji doszłam do tego, że to musi być szpital, bo mam podpiętą kroplówkę i leżę w szpitalnym łóżku. To spora wskazówka. W dodatku otacza mnie ten specyficzny zapach szpitala... 
Rozglądam się po sali, zauważam kalendarz i datę. Jestem tu od trzech dni... Sala z początku wydała mi się pusta, nikt nie zechciał odwiedzić Justyny w szpitalu, która trafiła tu w bardzo głupi sposób. Znów sama- pomyślałam i zauważyłam, że na krzesełku śpi ON