poniedziałek, 5 lutego 2018

Rozdział X

twenty one pilots: Tear In My Heart [OFFICIAL VIDEO] 

(ojj tak <3)

  (Julian)

Opowiem wam o czymś dziwnym... O czymś bardzo dziwnym i tak pogmatwanym, że sam niekiedy 
się w tym gubię. Zaczęło się tak jak zawsze, czyli zwyczajnie... Robert zaprosił mnie na swoje urodziny i byłem z tego powodu po prostu zachwycony, bo „uwielbiam” imprezy. Spodziewałem się, że nie będzie za ciekawie. Na początku tego typu zabawy są zabójczo drętwe, chyba że kogoś spotkasz... 
Wchodzę z myślą, że umrę z nudów i widzę JĄ. Nie znam jej, nawet nie wiem kim jest, 
a przyciągnęło mnie do niej to, że jest jedyną osobą na tej imprezie, która nie piję, tak jak ja. 
Z bliska okazała się być bardzo ładną dziewczyną, która z każdym wypowiedzianym słowem stawała się dla mnie coraz bardziej wyjątkowa. Tak ta impreza zaczęła się robić coraz ciekawsza...
- Uwielbiam takie imprezy...- powiedziałem z ironią. 
- Kolejna rzecz, która nas łączy.- powiedziała ze śmiechem.
- Myślałem, że będzie gorzej. Dzięki tobie ta impreza jest naprawdę fajna. 
- Powiem ci, że muszę powiedzieć to samo. Rzadko spotyka się tak fajnego chłopaka na IMPREZIE.
- Dzięki... Zatańczysz?- zapytałem, a ona się zgodziła. Niby to nic, ale w tamtym momencie było to dla mnie bardzo ważne. Właściwie, to nawet teraz jest... 
Była jedyną dziewczyną, która ze mną rozmawiała nie ze względu na to kim jestem. W jej towarzystwie czułem się świetnie. To była najlepsza impreza w moim życiu, która niestety się skończyła. A wtedy dowiedziałem się, że jest siostrą Roberta. Wtedy też dała mi małą karteczkę, na której był jej numer. Uśmiechnęła się i ten uśmiech był ostatnim gwoździem do mojej trumny. Zakochałem się w niej... Niestety karteczkę zabrał mi Reus i zgubił w niewyjaśniony sposób. Chciałem go zabić, bo naprawdę mi na niej zależało...
- Uuuu Julian się zakochał!- zaczął się ze mnie nabijać Reus.
- Zamknij się!
Tak to się zaczęło... Niby prosta historia, a przerodziła się w coś pięknego. Nie zawsze było łatwo, bo przez długi czas ona nic do mnie nie czuła, a ja wręcz przeciwnie. Było wiele przeszkód, a m.in. Mario, który prawie to wszystko popsuł, ale w końcu... Przyszedł ten dzień, ten dzień w którym leżała w szpitalu i wszystko się zmieniło, a później- żyli długo i szczęśliwie...


                            KONIEC (DEFINITYWNY)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz