środa, 28 czerwca 2017

Rozdział I

(Basia)

Bardzo dobrze pamiętam dzień, w którym postanowiłam zamieszkać w Norwegii. Mama była załamana, Maćkowi chciało się płakać, a Kuba był akurat na FIS CUP 'ie w Kanadzie... Było mi trochę smutno, ale mogłam się spodziewać, że nie tak łatwo puszczą swoją jedyną córeczkę do obcego kraju. Musiałam ich namawiać godzinami, ale w końcu się udało... Mama była dumna, że jej córka jest już taka duża, że może zamieszkać tam sama, a z drugiej strony nie chciała mnie puścić. Wszyscy winili za to Maćka, bo to on zapoznał mnie z norweskimi skoczkami. To nie była jego wina. Nic nie mogłam poradzić na to, że tak bardzo się do nich przywiązałam. Już po pierwszym dniu nie chciałam ich opuszczać. Co prawda nie są normalni, ale ich kocham. Tom jest najśmieszniejszym człowiekiem na Ziemi, Johann to sympatyczny i pocieszny chłopak, Anders ma świetne poczucie humoru, a Daniel jest genialny. Nie mogłam nic poradzić na to, że ich pokochałam. Są dla mnie jak czterej nienormalni bracia (jakby dwóch polskich mi brakowało). Skoki narciarskie są moim życiem. Nawet kiedyś chciałam skakać, ale myślę, że z moim lękiem wysokości nie byłby to dobry pomysł. Siatkówka natomiast nie ma nic wspólnego z dużą wysokością, więc w nią gram. Jestem kapitanem i dzięki mym umiejętnością przywódczym trzymam jakoś tą drużynę w kupie...
Do piłki nożnej nigdy nic nie miałam i jakoś specjalnie mnie do niej nie ciągnęło, ale byłam w stanie ją znieść...
Siedziałam w pokoju i czytałam „Malowanego człowieka” , kiedy nagle do pokoju wparował Tom.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy nie chciałabyś może polecieć ze mną do Londynu na mecz mojego ulubionego klubu?- zapytał. 
- Chelsea?
- TAK!
- Okey...
Nie byłam do końca zachwycona tym pomysłem, ale pomyślałam, że jeśli będzie tam Tom, to na pewno nie będę się nudzić. Z nim nie da się nudzić nawet przez sekundę...
Mecz jest za tydzień. Piłka nożna to nie mój ulubiony sport, ani nawet jeden z ulubionych, ale nawet się cieszę. Nigdy nie byłam w Londynie. Teraz będę, a to że jadę tam w nieco innym celu nie może tego zepsuć. Przylecimy rano, a mecz jest wieczorem. Będzie dość dużo czasu aby rozejrzeć się po stolicy Anglii. Może poznam jakichś nowych, ciekawych ludzi. Lubie podróżować, a zwłaszcza samolotem. To wspaniałe uczucie, gdy jesteś tyle kilometrów nad ziemią i szybujesz wśród chmur. Jesteś wtedy jak ptak. Wolny od problemów przyziemnego świata.
***
Siedziałam w samolocie do Londynu. Tom spał, a ja czytałam moją ulubioną książkę- „Malowanego człowieka”. Z zachwytem wczytywałam się w każde słowo. Powinnam spać, ale kto by spał jeśli na wyciągnięcie ręki ma się taką książkę?? Tom... Nie lubi czytać, ale Johann tak i często pożyczamy sobie książki. Maciek też lubi, ale on jest jak mój męski odpowiednik. Jesteśmy bardzo podobni z charakteru i z wyglądu nawet też. Bardzo za nim tęsknię. Może i rozmawiamy na Skype, ale to nie zastąpi mi widzenia go na żywo. Na każde Boże Narodzenie i Wielkanoc odwiedzam moje rodzinne domostwo, ale to tylko kilka dni w roku. Brakuję mi ich widoku, ale przeprowadzając się do Norwegii miałam tego świadomość. Jednak mimo tego i tak mnie to boli... Nawet myślałam by wrócić do Polski na stałe, ale nie wiem czy umiałabym rozstać się z chłopakami...
 
(Justyna)
Siedziałam właśnie w moim pokoju w domu w Monachium i pisałam z moim przyjacielem Davidem, gdy nagle wpadł
do niego Robert.
- Siostra, mam do ciebie prośbę...- powiedział i zrobił oczy słodkiego pieska. Nie ze mną te numery. 
- Słucham...
- Wiesz za tydzień jest mecz towarzyski Bayern-Chelsea i twoje urodziny. Tak się składa, że to ten sam dzień... 
- Do rzeczy...
- No wiesz, chciałbym zrobić imprezę dla graczy obu zespołów i przy okazji miałabyś świetne urodziny. Nie ma niestety miejsca, a właściwie to jest... Dom, który kupiłem ci w Londynie. Proszę, błagam zgódź się. 
- Oj braciszku, czemu niby miałabym się zgodzić?- nie poddam się tak łatwo. Już się zgodziłam, ale trochę go pomęczę.
- Poznasz wielu ludzi i MARIO...
- Kim jest Mario?? To ten transfer z BVB? 
- Czemu ciągle gadasz o tym, że muszę poznać tego Mario??? 
- Nienawidzę przecież BVB.- dodałam po chwili.
- Przypominam ci, że ja tam grałem, a Mats również... Czemu? Jesteś bardzo kochliwa siostrzyczko, a to dobry chłopak. 
- Ja kochliwa!!?? PFFFFFF. W swoim 21 letnim jak na razie życiu zakochałam się ledwo w dwóch chłopakach... 
- 20-sto letnim. Urodziny masz w przyszłym tygodniu. Może i dwóch , ale jakich...
Co prawda, to prawda... Pierwszy raz zakochałam się w wieku 
sześciu lat i był to nie kto inny jak Arek Milik (wtedy to jeszcze nie było nic wielkiego). Pojechałam z Robertem na obóz piłkarski dla dzieci. Były to czasy, w których marzyłam o zostaniu w przyszłości sławną piłkarką. Graliśmy i Arek mnie sfaulował. Jak się okazało kontuzja była tak poważna, że nigdy więcej nie mogłam grać. Byłam dzieckiem i zakochałam się w kimś, kto zrujnował moje marzenia, a poza tym patrząc na mój ówczesny wiek, była to bardzo poważna miłość...
Za drugim razem miałam 18 lat. Zakochałam się w koledze brata z
drużyny, czyli z BVB ( NIENAWIDZIŁAM I NIENAWIDZĘ BVB - w
Hummelsie. Kiedyś odwiedził Roberta, a ja akurat byłam wtedy u niego i się zakochałam. Cóż zrobić, w końcu to zabawny 
i przystojny chłopak. Z Matsem mam kilka kompromitujących mnie wspomnień. Zwłaszcza ta impreza...
- Niech ci będzie, zgadzam się. 
- Moja siostra jest najlepsza na świecie!- zaczął mnie ściskać 
i przytulać.
- Udusisz mnie!! A! Jeżeli już mówimy o miłości to dzień przed moimi urodzinami przyjeżdża Wiktoria i ANNA!!!
- ANNA?!?
- Taaak, bardzo chciała cię zobaczyć...
- Mam wtedy trening w LONDYNIE.- powiedział ze smutkiem. 
- Biedak...- zaczęłam się śmiać
- HA HA HA bardzo śmieszne.- powiedział i wyszedł. Anna i Robert tak do siebie pasują. Widać, że ich do siebie ciągnie. Prędzej czy później coś musi z tego być. Rozmyślania przerwał mi dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na ekran i wyświetlił mi się numer mojej przyjaciółki. O wilku mowa... 
-Ania, nie masz może ochoty polecieć na mecz Bayernu?-zapytałam z uśmiechem na ustach. W głębi duszy dobrze wiedziałam jaka będzie odpowiedź, więc nie martwiłam się, że powie nie... Nie myliłam się. Takkk <3 Wezmę ją na imprezę i może w końcu przyznają się do tego co czują. Już nie mogę 
się doczekać. 
  
(Wiktoria)
Zawsze lubiłam, a wręcz uwielbiałam BVB, a mój kochany braciszek grał w polskiej Legii. Często bywałam w Polsce, ale 
te podróże nie były dalekie. Może, dlatego że jesteśmy sąsiadami. Teraz jednak przeszedł do Herthy BSC (Berlin). Niemcy są trochę dalej niż Polska, a Berlin jest całkiem blisko Dortmundu. (Geografia na wysokim poziomie) Za parę dni jest mecz towarzyski Hertha BSC- Borussia Dortmund (BVB). To mecz towarzyski, więc będę kibicowała obu drużynom...
Siedziałam jeszcze długo i rozmyślałam, aż przyszedł Ondrej.
- Co robisz siostra?- zapytał. 
- Zamyśliłam się...
- Pewnie myślałaś o tych twoich cudownych chłoptasiach z Dortmundu... Za pewne o tym cudownym blondwłosym MARCO.- zaczął się ze mnie nabijać. 
- Nie!- próbowałam się bronić, ale on śmiał się do rozpuku.- Nie lubię cię...
- Też cię kocham.- powiedział mój braciszek. Wystawiłam mu język i rzuciłam w niego książką, a on zaczął mnie ganiać po pokoju.
- Dobra, zakopmy topór wojenny!- krzyknęłam. 
- Okey...- powiedział i poszedł. Usłuchanego mam brata. 
Przez to wspomnienie o Borussii, a zwłaszcza o Marco, moje myśli zawędrowały do zupełnie innej krainy, a w takich momentach muszę się błyskawicznie skupić na czymś przyziemnym, bo inaczej oszaleję. URODZINY JUSTYNY! Zaczęłam się, więc zastanawiać co jej kupię. W końcu jej urodziny są już za kilka dni, a ja jak zawsze robię wszystko na ostatnią chwilę. Bilet do Monachium już mam, ale prezentu nie. Co ona lubi??? Bayern... Tak, Bayern. Kupię jej kołdrę z graczami Bayernu! Bez chwili zwlekania poszłam, więc do sklepu z kołdrami i znalazłam idealną! Jest na niej Robert, Thomas, David i Mario. Tego ostatniego jeszcze nie poznała, ale na pewno jest dziki, bo z Borussi <3. Zazdroszczę jej, że poznała Hummelsa i jeszcze teraz w swoje urodziny pozna Mario. Szczęściara! Znać połowę Legii to nie to samo co znać CAŁY Bayern i dwóch z Borussi. Nie można też powiedzieć, że nie mam szczęścia. W końcu mój kochany braciszek to świetny piłkarz. Może kiedyś będzie grał w Borussi. Ach... Było by wspaniale, jednak na razie muszę nacieszyć się Herthą.Takie życie... Powiedziała dwudziestolatka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz