(Basia)
Bardzo
dobrze pamiętam dzień, w którym postanowiłam zamieszkać w
Norwegii. Mama była załamana, Maćkowi chciało się płakać, a
Kuba był akurat na FIS CUP 'ie w Kanadzie... Było mi
trochę smutno, ale mogłam się spodziewać, że nie tak łatwo
puszczą swoją jedyną córeczkę do obcego kraju. Musiałam ich
namawiać godzinami, ale w końcu się udało... Mama była dumna, że
jej córka jest już taka duża, że może zamieszkać tam sama, a z
drugiej strony nie chciała mnie puścić. Wszyscy winili za to
Maćka, bo to on zapoznał mnie z norweskimi skoczkami. To nie była
jego wina. Nic nie mogłam poradzić na to, że tak bardzo się do
nich przywiązałam. Już po pierwszym dniu nie chciałam ich
opuszczać. Co prawda nie są normalni, ale ich kocham. Tom jest
najśmieszniejszym człowiekiem na Ziemi, Johann to sympatyczny i
pocieszny chłopak, Anders ma świetne poczucie humoru, a Daniel jest
genialny. Nie mogłam nic poradzić na to, że ich pokochałam. Są
dla mnie jak czterej nienormalni bracia (jakby dwóch polskich mi
brakowało). Skoki narciarskie są moim życiem. Nawet kiedyś
chciałam skakać, ale myślę, że z moim lękiem wysokości nie
byłby to dobry pomysł. Siatkówka natomiast nie ma nic wspólnego
z dużą wysokością, więc w nią gram. Jestem kapitanem i dzięki
mym umiejętnością przywódczym trzymam jakoś tą drużynę w
kupie...
Do piłki nożnej nigdy nic nie miałam i jakoś specjalnie mnie do
niej nie ciągnęło, ale byłam w stanie ją znieść...
Siedziałam
w pokoju i czytałam „Malowanego człowieka” , kiedy
nagle do pokoju wparował Tom.
- Przepraszam,
że przeszkadzam, ale czy nie chciałabyś może polecieć ze mną
do Londynu na mecz mojego ulubionego klubu?- zapytał.
- Chelsea?
- TAK!
- Okey...
Nie
byłam do końca zachwycona tym pomysłem, ale pomyślałam, że
jeśli będzie tam Tom, to na pewno nie będę się nudzić. Z nim
nie da się nudzić nawet przez sekundę...
Mecz
jest za tydzień. Piłka nożna to nie mój ulubiony sport, ani
nawet jeden z ulubionych, ale nawet się cieszę. Nigdy nie byłam w
Londynie. Teraz będę, a to że jadę tam w nieco innym celu nie
może tego zepsuć. Przylecimy rano, a mecz jest wieczorem. Będzie
dość dużo czasu aby rozejrzeć się po stolicy Anglii. Może
poznam jakichś nowych, ciekawych ludzi. Lubie podróżować, a
zwłaszcza samolotem. To wspaniałe uczucie, gdy jesteś tyle
kilometrów nad ziemią i szybujesz wśród chmur. Jesteś wtedy jak
ptak. Wolny od problemów przyziemnego świata.
***
Siedziałam
w samolocie do Londynu. Tom spał, a ja czytałam moją ulubioną
książkę- „Malowanego człowieka”. Z zachwytem wczytywałam się
w każde słowo. Powinnam spać, ale kto by spał jeśli na
wyciągnięcie ręki ma się taką książkę?? Tom... Nie lubi
czytać, ale Johann tak i często pożyczamy sobie książki. Maciek
też lubi, ale on jest jak mój męski odpowiednik. Jesteśmy bardzo
podobni z charakteru i z wyglądu nawet też. Bardzo za nim tęsknię.
Może i rozmawiamy na Skype, ale to nie zastąpi mi widzenia go na
żywo. Na każde Boże Narodzenie i Wielkanoc odwiedzam moje rodzinne
domostwo, ale to tylko kilka dni w roku. Brakuję mi ich widoku, ale
przeprowadzając się do Norwegii miałam tego świadomość. Jednak
mimo tego i tak mnie to boli... Nawet myślałam by wrócić do
Polski na stałe, ale nie wiem czy umiałabym rozstać się z
chłopakami...
(Justyna)
Siedziałam właśnie
w moim pokoju w domu w Monachium i pisałam z moim
przyjacielem Davidem, gdy nagle wpadł
do niego Robert.
- Siostra, mam do
ciebie prośbę...- powiedział i zrobił oczy słodkiego pieska.
Nie ze mną te numery.
- Słucham...
- Wiesz za tydzień
jest mecz towarzyski Bayern-Chelsea i twoje urodziny. Tak się
składa, że to ten sam dzień...
- Do rzeczy...
- No
wiesz, chciałbym zrobić imprezę dla graczy obu zespołów i przy
okazji miałabyś świetne urodziny. Nie ma niestety miejsca, a
właściwie to jest... Dom, który kupiłem ci w Londynie. Proszę,
błagam zgódź się.
- Oj braciszku,
czemu niby miałabym się zgodzić?- nie poddam się tak łatwo. Już
się zgodziłam, ale trochę go pomęczę.
- Poznasz wielu
ludzi i MARIO...
- Kim jest Mario??
To ten transfer z BVB?
- Czemu ciągle
gadasz o tym, że muszę poznać tego Mario???
- Nienawidzę przecież
BVB.- dodałam po chwili.
- Przypominam ci, że
ja tam grałem, a Mats również... Czemu? Jesteś bardzo
kochliwa siostrzyczko, a to dobry chłopak.
- Ja kochliwa!!??
PFFFFFF. W swoim 21 letnim jak na razie życiu zakochałam się
ledwo w dwóch chłopakach...
- 20-sto letnim.
Urodziny masz w przyszłym tygodniu. Może i dwóch , ale
jakich...
Co prawda, to
prawda... Pierwszy raz zakochałam się w wieku
sześciu lat i był
to nie kto inny jak Arek Milik (wtedy to jeszcze nie było nic
wielkiego). Pojechałam z Robertem na obóz piłkarski dla
dzieci. Były to czasy, w których marzyłam o zostaniu w przyszłości sławną piłkarką.
Graliśmy i Arek mnie sfaulował. Jak się okazało kontuzja była tak
poważna, że nigdy więcej nie mogłam grać. Byłam dzieckiem i
zakochałam się w kimś, kto zrujnował moje marzenia, a poza tym patrząc
na mój ówczesny wiek, była to bardzo poważna miłość...
Za drugim razem
miałam 18 lat. Zakochałam się w koledze brata z
drużyny, czyli z
BVB ( NIENAWIDZIŁAM I NIENAWIDZĘ BVB - w
Hummelsie. Kiedyś
odwiedził Roberta, a ja akurat byłam wtedy u niego i się
zakochałam. Cóż zrobić, w końcu to zabawny
i przystojny chłopak.
Z Matsem mam kilka kompromitujących mnie wspomnień.
Zwłaszcza ta impreza...
- Niech ci będzie,
zgadzam się.
- Moja siostra jest
najlepsza na świecie!- zaczął mnie ściskać
i przytulać.
- Udusisz mnie!! A!
Jeżeli już mówimy o miłości to dzień przed moimi urodzinami
przyjeżdża Wiktoria i ANNA!!!
- ANNA?!?
- Taaak, bardzo
chciała cię zobaczyć...
- Mam wtedy trening
w LONDYNIE.- powiedział ze smutkiem.
- Biedak...-
zaczęłam się śmiać
- HA HA HA bardzo
śmieszne.- powiedział i wyszedł. Anna i Robert tak
do siebie pasują. Widać, że ich do siebie ciągnie. Prędzej czy
później coś musi z tego być. Rozmyślania przerwał mi dźwięk mojego
telefonu. Spojrzałam na ekran i wyświetlił mi się numer mojej
przyjaciółki. O wilku mowa...
-Ania, nie masz
może ochoty polecieć na mecz Bayernu?-zapytałam z
uśmiechem na ustach. W głębi duszy dobrze wiedziałam jaka będzie
odpowiedź, więc nie martwiłam się, że powie nie... Nie myliłam
się. Takkk <3 Wezmę ją na imprezę i może w końcu przyznają się do tego co
czują. Już nie mogę
się doczekać.
(Wiktoria)
Zawsze lubiłam, a
wręcz uwielbiałam BVB, a mój kochany braciszek grał w polskiej
Legii. Często bywałam w Polsce, ale
te podróże nie były dalekie.
Może, dlatego że jesteśmy sąsiadami. Teraz jednak przeszedł do Herthy BSC
(Berlin). Niemcy są trochę dalej niż Polska, a Berlin jest całkiem
blisko Dortmundu. (Geografia na wysokim poziomie) Za parę dni jest mecz
towarzyski Hertha BSC- Borussia Dortmund (BVB). To mecz towarzyski,
więc będę kibicowała obu drużynom...
Siedziałam jeszcze
długo i rozmyślałam, aż przyszedł Ondrej.
- Co robisz
siostra?- zapytał.
- Zamyśliłam
się...
- Pewnie myślałaś
o tych twoich cudownych chłoptasiach z Dortmundu... Za pewne o tym cudownym blondwłosym MARCO.- zaczął się
ze mnie nabijać.
- Nie!- próbowałam
się bronić, ale on śmiał się do rozpuku.- Nie lubię cię...
- Też cię kocham.-
powiedział mój braciszek. Wystawiłam mu język i rzuciłam w niego książką, a on zaczął mnie ganiać po
pokoju.
- Dobra, zakopmy
topór wojenny!- krzyknęłam.
- Okey...-
powiedział i poszedł. Usłuchanego mam brata.
Przez to wspomnienie o Borussii, a zwłaszcza o Marco, moje myśli zawędrowały do zupełnie innej krainy, a w takich momentach muszę się błyskawicznie skupić na czymś przyziemnym, bo inaczej oszaleję. URODZINY JUSTYNY! Zaczęłam się, więc zastanawiać co jej kupię. W końcu jej urodziny są już za kilka dni, a ja jak zawsze robię wszystko na ostatnią chwilę. Bilet do Monachium już mam, ale prezentu nie. Co ona lubi??? Bayern... Tak, Bayern. Kupię jej kołdrę z graczami Bayernu! Bez chwili zwlekania poszłam, więc do sklepu z kołdrami i znalazłam idealną! Jest na niej Robert, Thomas, David i Mario. Tego ostatniego jeszcze nie poznała, ale na pewno jest dziki, bo z Borussi <3. Zazdroszczę jej, że poznała Hummelsa i jeszcze teraz w swoje urodziny pozna Mario. Szczęściara! Znać połowę Legii to nie to samo co znać CAŁY Bayern i dwóch z Borussi. Nie można też powiedzieć, że nie mam szczęścia. W końcu mój kochany braciszek to świetny piłkarz. Może kiedyś będzie grał w Borussi. Ach... Było by wspaniale, jednak na razie muszę nacieszyć się Herthą.Takie życie... Powiedziała dwudziestolatka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz